Odwiedziny zza kontynentu i przykra eksmisja...
Mile, co nas zaskoczylo, to to, ze bociany, ktore przywitaly nas w pierwszy dzien budowy, powrocily do nas! Chyba sa jakies oswojone, bo wogole sie nas nie obawiaja i fruwaja nam nad glowami, jak jakies pterodaktyle ;)
Przykre bylo to, ze mlode pleszki ktore zadomowily sie w naszym kominie, musialy byc eksmitowane. Ze wzgledu na montaz . Z doswiadczenia wiem, ze czesto jest tak, ze jak sie je przeniesie w inne miejsce, to matka przestaje sie nimi opiekowac. Nawet juz nawet ze wzgledu na inny zapach. Oby instykt matczyny byl silnieszy...!
To byl przykry widok, patrzac jak matka chciala nakarmic swoje mlode a nie mogla wfrunac do kotlowni. Pomimo tego, ze maz zbudowal im dziuple i postawi zaraz obok drzwi, to i tak maila problem ze znalezieniem mlodych.
Oby nie przyszlo nam karmic mlodych wlasnorecznie...